Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krzychuprorok z miasteczka Rzeszów/Rymanów. Mam przejechane 46610.51 kilometrów w tym 24.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.68 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzychuprorok.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 134.73km
  • Czas 09:16
  • VAVG 14.54km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bliska Ukraina. Dzień 1

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 11.08.2016 | Komentarze 2

Niziny – most na Sanie – Nakło – Leszno – Torki – Medyka – Szehynie – Byków – Pleszewice – Popowice – Tyszkowice – Miżeniec – Zrotowice – Nowie Miasto – Dobromil – Tarnawa – Rożewe – Tarnawa – Chyrów – Starzawa – Terło – Rosochy – Wołoszynowa – Ławrów – Lenina Mała – Wierch Orowy – Wiciów – Babina – Dniestrzyk Hołowiecki – Smereczka.

Tak pokrótce. Dawno nie byłem na Ukrainie, chciałem pojechać, ale jako, że miałem 2 dni więc wyszła w większości jazda drogami którymi już kiedyś przemierzałem podczas niejednej ukraińskiej wycieczki. Najpierw trzymałem się blisko granicy, bo chciałem odwiedzić wioskę Rożewo (dawny Rozenburg) pod Dobromilem, gdzie na cmentarzu leży mój pradziadek. Dokładnego miejsca pochówku nie znam, ani domu (w którym mieszkał jeszcze mój dziadek a nawet ojciec we wczesnych latach dzieciństwa do 1944 roku), który zapewne jeszcze stoi i mieszkają w nim Ukraińcy. Po prostu chciałem odwiedzić tą wioskę i zrobić zdjęcie, bo kilka lat temu przeoczyłem zjazd z głównej drogi.


Most na Sanie w Nizinach





Dobromil



Na cmentarzu ostały się tylko dwie nagrobne tablice. Pod sklepem w Rożewie zaczepiłem nawet starszego pana i zapytałem czy mówi mu coś konkretne nazwisko. Mężczyzna nie miał jednak tyle lat na ile wyglądał a poza tym był pod wpływem napoju wyskokowego. Nie dowiedziałem się niczego, zobaczyłem za to raki, które nie wiedzieć po co przyniósł z rzeki. Jednemu brakowało prawych szczypiec.



Dodam, że z Dobromila na południe jechałem nowym asfaltem, nie jedynym na tej wycieczce. W Chyrowie chciałem zobaczyć Konwikt Jezuitów. Niestety nie udało mi się wejść na teren obiektu. Z jednej strony ogrodzenie i domy, z drugiej strony ktoś mnie zawrócił, że to teren prywatny i nie wolno. Pod sklepem w Chyrowie usłyszałem, że w Terle położono nowy asfalt, równy jak stół, więc pojechałem go zobaczyć. Z drogi na granicę skręciłem w lewo, gdzie faktycznie było ze 2 kilometry ładnej drogi. Tym samym dalsza trasa wiodła na południe. Przyjemnie jechało mi się przez kolejne wioski a im dalej, tym górki i widoki były coraz lepsze.










Na koniec dnia dojechałem za Smereczke, bo miałem w planach przejazd rano do Rozłucza. Droga tamże nie pewna była, ale dowiedziałem się, że jest, że tam na motocyklach jeżdżą. Chciałem jeszcze na koniec dnia piwo zakupić, ale nie mogłem magazinu znaleźć. Pytam w Smereczce, gdzie magazin, usłyszałem - za tobą. Sklep nie był absolutnie oznaczony a wejście znajdowało się od przydomowego podwórza. W plastiku było tylko 1.2 litra i to ciepłe, ale obok miejsca biwaku płynął potok, więc temperaturę napoju dało się obniżyć. Jak to wypiłem do kolacji, to padłem. Obudził mnie chłód i pełny pęcherz w środku nocy, karimata leżała w przedsionku namiotu. Jak się kładłem, to nie czułem żadnego dyskomfortu :-)






Komentarze
krzychuprorok
| 08:08 poniedziałek, 15 sierpnia 2016 | linkuj Tam tak jest, może dlatego, że dla potencjalnego turysty nie ma nic ciekawego. Turysta woli większe góry czy inne atrakcje, typu jezioro. Dwa tygodnie później byłem pieszo na Piszkonii i Kamionce. Jak mnie trzech kierowców na stopa wiozło to pytania były typu: czy byłeś nad Synewirem lub w jakim hotelu/pensjonacie śpisz. Jednak w lecie i tak wolę każde inne ukraińskie góry niż nasze.
garmin
| 10:06 niedziela, 14 sierpnia 2016 | linkuj Uwielbiam wioseczki w ukraińskiej części Gór Sanocko-Turczańskich. Szczególnie te na pograniczu. Wędrowałem tam wielokrotnie. Czas się tam zatrzymał i nie przyspieszył ostatnio, jak w innych miejscach w Karpatach na Ukrainie. Miejscowi brali nas na obnośnych handlarzy a nie za turystów - typ tam praktycznie nieznany. Kilka razy "bawiliśmy się tam w podchody" z ukraińską strażą graniczną. Bywało "i straszno i śmieszno".
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ocztw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]