Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi krzychuprorok z miasteczka Rzeszów/Rymanów. Mam przejechane 46610.51 kilometrów w tym 24.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.68 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy krzychuprorok.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:541.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:25
Średnia prędkość:16.70 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:33.84 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 13.09km
  • Czas 00:41
  • VAVG 19.16km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zdroju

Środa, 5 kwietnia 2017 · dodano: 10.04.2017 | Komentarze 0

Rymanów – Posada Górna - Rymanów Zdrój – Rymanów.




  • DST 14.98km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.62km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka przez Wróblik

Środa, 5 kwietnia 2017 · dodano: 10.04.2017 | Komentarze 0

Rymanów – Nowa Wieś – Zmysłówka – Milcza – Wróblik Sz. – Rymanów.




  • DST 38.12km
  • Czas 02:13
  • VAVG 17.20km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szatoszaroegyhegy Dzień 3

Wtorek, 4 kwietnia 2017 · dodano: 18.05.2017 | Komentarze 0

Satoraljaujhely – Alsoberecki – Satoraljaujhely – Karolyfalva – Rudabanyacska – Satoraljaujhely.

Punktem głównym dnia trzeciego była piesza wycieczka na najwyższy szczyt Gór Tokajsko-Zemplińskich - Velky Milic (900) znajdujący się na granicy węgiersko-słowackiej.





Jako, że zajęło mi to pół dnia to wybrałem się jeszcze pojeździć w bliskich okolicach Satoraljaujhely.










To by było na tyle, kolejna udana wycieczka przeszła do historii.




  • DST 77.15km
  • Czas 05:43
  • VAVG 13.50km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szatoszaroegyhegy Dzień 2

Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 18.05.2017 | Komentarze 0

Palhaza – Kishuta – Kemencepatak – Kokapu – drogi leśne – Pengoko – drogi leśne – Regec Var – Haromhuta – Kozephuta – Ujhuta – drogi leśne –Kemencepatak – Kishuta – Bozsva – Nyiri – Fuzerkomlos – Filkehaza – Palhaza.

Nocleg dość sympatyczny. Między miejscowościami Bozsva a Telkibanya jest parking leśny. Są tam ławki, potok a po drugiej stronie źródło. Miejsce namierzone dzięki WuJekG Wiele lat temu przejeżdżałem tamtędy rowerem, ale miejsca nie pamiętałem. Tym razem spałem w hotelu na czterech kołach, bo w takich sytuacjach jest  wygodniej niż w namiocie. Rano pojechałem do Palhazy, skąd zacząłem pętelkę. Wpierw przez Kishutę do Kokapu. Jest tam jeziorko i hotel, dojechać też można kolejką wąskotorową z Palhazy, więc zapewne w letnie weekendy przewija się tam sporo ludzi. W kwietniowy poniedziałek było tam pusto.Do Kokapu był asfalt a potem szutrami i terenem pojechałem wgłąb Gór Tokajsko-Zemplińskich.





Wyjechałem na ponad 700 m a to już spora wysokość jak na tamtejsze warunki, pieszo wyskoczyłem też na szczyt Pengoko.



Później zjazd leśną drogą, gdzie miejscami widać było Regec.



Tak dojechałem do asfaltu, gdzie miałem kolejny podjazd, po niedługim czasie zostawiłem asfalt a potem nawet rower bo było dość stromo. Pieszo wygrzebałem się na wzniesienie z zamkiem Regec. Przejeżdżałem już tamtędy kiedyś  z pełnym usakwieniem i  zamek sobie odpuściłem. Teraz nie mogłem sobie podarować. Regec to jedyny z trzech zamków w okolicy, na którym jeszcze nie byłem. Trwa odbudowa, jeszcze kilka lat temu to była tylko ruina.






Widok z zamku w stronę Satoraljaujhely.

Z Regeca z podjazdem za Ujhutą dotarłem z powrotem do Kishuty bardzo fajną dróżką.




Do auta było już blisko ale czasu jeszcze sporo więc pojechałem na północ w kierunku zamku Fuzer.




Jak przez cały dzień było bardzo ciepło to po południu pochmurzyło się i wzmógł się mocny wiatr. Zacząłem obawiać się deszczu, więc  wróciłem do Palhazy. Na koniec fotka ścieżki rowerowej. Wykonanie dobre, choć barierki moim zdaniem nie potrzebne. Sporo ścieżek na Węgrzech nie ma aż takiej dobrej nawierzchni i wtedy jest dylemat czy taką ścieżką jechać, czy zaraz obok drogą, na której co kawałek jest znak zakazu jazdy rowerem.







  • DST 105.70km
  • Czas 07:00
  • VAVG 15.10km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szatoszaroegyhegy Dzień 1

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 18.05.2017 | Komentarze 0

Satoraljaujhely – Magyas Hegy – Kalvarija – Satoraljaujhely – Sarospatak – wał Bodrogu – Viss – Kenezlo – Gyorgytarlo – Dorkotanya – Hathaz – Paterhomok – Sarospatak – Karolyfalva – Rudabanyacska – Satoraljaujhely.


Od iluś lat marzę, żeby początkiem wiosny pojechać gdzieś pojeździć tam gdzie jest cieplej bo u nas "kwiecień plaecień" - wiadomo. Niestety jak zwykle z powodu dwóch podstawowych czynników taki wyjazd pozostaje w sferze marzeń. Realne za to są takie północne Węgry. Dość blisko, temperatura bywa o 2-3 stopnie wyższa, także jak u nas będzie ładnie to tam jeszcze lepiej.
Początek kwietnia, na Podkarpaciu uderzenie wiosny, mam 3 dni do zagospodarowania, po długich namysłach jak to u mnie decyduję się pojechać na Węgry. Tereny mi trochę znane, bo już nie raz przejeżdżałem tamtędy rowerem i samochodem. Po prostu podoba mi się tam.
Wystartowałem z parkingu pod wyciągiem w Satoraljaujhely i pojechałem na miasto. Mimo niedzieli i wczesnej pory (około ósmej) na rynku grzebali robotnicy i działał targ.





Zazwyczaj przez Satoraljaujhely  przejeżdżałem z północy na południe lub odwrotnie, teraz chciałem zobaczyć coś innego i pojechałem w stronę górującej nad miastem Magas-hegy, na którą prowadzi wyciąg krzesełkowy. Podczas podjazdu zauważyłem, że z przeciwległej strony do krzesełka, na górę prowadzi kolejka linowa, to się lekko zdziwiłem, bo takich rzeczy na Węgrzech nie widziałem.




Dość sympatyczną dróżką na sam szczyt nie da się dojechać, zostaje ścieżka. Oj, spociłem się przy wypychaniu roweru, zdjęcie wypłaszcza a było tam miejscami dość stromo. Nie trafiłem na górze na rozległe widoki, choć dość górsko się zrobiło jak na Węgry. Jacyś turyści na górze byli, oczywiście wyjechali. Z tablicy można się doweidzieć, że kolejka linowa prowadzi z Szarhegy (322) na Magas-hegy (503). Ma 1036 m długości i jest najwyżej 152m nad ziemią.






Z Magas-hegy chyba więcej prowadząc udałem się na Szarhegy a jest tam Magyar-Kalvarja. Nie jest to jednak znana nam z Polski kalwaria. Nie ma stacji drogi krzyżowej a są pomniki z tablicami na których są nazwy wybranych miast i krótkie opisy. Co to wszystko znaczy, to nie wiem, przewodnika po Węgrzech nie mam, trzeba poszukać na necie. Przy zjeździe dobrze widać Satoraljaujhely.








Potem uderzyłem na znany z basenów Sarospatak. Jest tam też zamek.







Miasto leży nad rzeką Bodrog, można przejechać się wałem przeciwpowodziowym.





Niestety nie udało mi się przedostać na drugą stronę rzeki, bo most oznaczony na mapie nie nadawał się do przeprawy, był nieczynny, nie odważyłbym się nawet bez roweru. Pojechałem dalej na południe, zahaczając o starorzecze Bodrogu i dojechałem aż do Cisy. Tam też kawałek wałem i udało mi się sfotografować bociana czarnego. Na przepłynięcie promem do Balsy i powrót przez Tokaj nie miałem już tyle czasu, więc pomęczyłem się przez nudne wioski i kiepskie asfalty z powrotem do Sarospataku.










Na koniec trochę okrężną drogą przez wioskę Rudabanyacska dotarłem do Satoraljaujhely. To była udana wycieczka.







  • DST 14.28km
  • Czas 00:43
  • VAVG 19.93km/h
  • Sprzęt Giant X-Sport 3.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

U teściów

Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 01.04.2017 | Komentarze 0

Korczyna - Biecz - Libusza - Korczyna.


Spalony w tamtym roku drewniany kościół w Libuszy.